Monday 5 July 2010

Skosnoocy

Zanim pojechalismy do Japoni wiele razy slyszalam, ze Japonczycy nie lubia bialych, uwazaja ich za arogantow nie umiejacych uszanowac ich tradycji. Jechalam tam z przekonaniem ze wszystkie te mity rozbije, bo przeciez to tak naturalnym jest szanowac zwyczaje miejsca ktore sie odwiedza.

I staralam sie. Nie smialam sie glosno, klanialam sie nisko starszym, nie dmuchalam nosa miedzy ludzmi, rozmawialam cichutko w metrze. I co? I nic. Konfuncjalizm kaze szanowac starszych, ale czy to znaczy ze jezeli starsza osoba prawie mnie przewraca bo chce wczesniej wejsc do windy to mam znowu sie uklonic i przeprosic ze stalam jej na drodze? Dlaczego jak stoje u szczytu schodow z wozkiem i dwojka dzieci rozgladam sie proszaco to nikt nie moze mi pomoc, nawet ci ktorzy zatrzymuja sie zeby jeszcze raz sie na mnie popatrzec? Dlaczego jadac na rowerze trzeba sie zatrzymac przed starsza osoba i poprosic zeby zrobila miejsce nawet jezeli widzi mnie z daleka? Co daje klanianie sie w pas jak podaja reszte w sklepie czy cukier do kawy w kawiarni, jezeli odwracaja sie jak ktos ewidentnie potrzebuje pomocy?
W wielu sytuacjach chowaja glowe w piasek i udaja ze nie widza, co podobno tlumaczy sie tym ze jezeli nie widac problemu to go nie ma, i nikt nie traci twarzy. Wiec nie chca podejsc i mi pomoc z tym wozkiem, bo moglbym nie zrozumiec po japonsku? Gdzie indziej wystarczylby usmiech...
I pomijam juz te wszystkie "z dziecmi wstep wzbroniony"...

Dopiero teraz, widzac Koreanczykow, zdaje sobie sprawe z tego jak niesympatyczni bylo Japonczycy. Nie zlosliwi czy niegrzeczni, tylko wlasnie niesympatyczni. Bylo widac usmiechy, ale one chowaly glownie zmieszanie. A tutaj ludzie glosno sie smieja, kloca i godza, bija i tancza na ulicach, i sa duzo bardziej ludzcy. Tacy ciepli, otwarci i normalni. I dlatego z moim zasobem koreanskiego ponizej 10 slow jest mi sie duzo latwiej porozumiewac niz tam z o wiele lepszym japonskim.

No comments:

Post a Comment