Tuesday 6 July 2010

Seoul 2

Ale tych zdjec dzisiaj bedzie! Nawet nie wiem skad tyle ich sie wzielo. A jakiegos powodu sa w kolejnosci antychronologicznej, ale nie mam czasu ich przestawiac bo film i koreanskie piwo czekaja.

Wracajac do hotelu.
Mielismy zwiedzac palam Gyeongbok (chyba kilku liter brakuje, ale zadna roznica, i tak nie da sie tego wymowic), ale byl zamkniety.
Widok nad palacowym murem - nowoczesna pagoda i mega ekran.


Poszlismy wiec do Blue Hall, czyli palacu prezydenckiego. Dobrze pilnowany jest.



Atak Chinczykow.







Odpoczynek w kawiarence. Oskar wyogladal cztery tomy kolorowej encyklopedii o zwierzetach.
A to juz jedna z wielu restauracji rybnych. Koreanczycy uwielbia zwierzeta... jesc. Szczegolnie swierze, czyli jeszcze ruszajace sie. Przed restauracjami stoja olbrzymie akwaria albo klatki w ktorych zwierzatka czekaja na swoja kolej.
Nie wiem co to, ale sie rusza.
To tez sie rusza, tez nie wiem co to jest. I chyba nie chce wiedziec.

Swiatynia J...


Zartowalismy sobie z mozliwych zastosowan tego pieca, az sie dowiedzielismy ze rzeczywiscie sluzy do kremacji.


Ubranie listonosza koreanskiego z 1900 roku.



Malo przezroczyste powietrze tu jest. Ogromna wilgoc i prezenty od Chinczykow w postaci zanieczyszczen zza morza.

Stary Seoul. Tuz obok naszego hotelu.

No comments:

Post a Comment