Saturday 10 July 2010

Seoul 4

Zaczelo sie od kawy w naszej nowej ulubionej kawiarence.
Po kawie, niepewni czy to jest dopbry pomysl, pojechalismy do skansenu. Okazalo sie ze pomysl byl swietny, tylko szkoda ze dzien byl taki krotki.
I szkoda ze czyjes male paluszki poprzestawialy mi aparat, co zauwazylam dopiero wieczorem, i wszystkie zdjecia sa przeswietlone.






To juz po powrocie. Dawniej byl tu teatr, ale sie spalil. Nie odbudowano go, tylko pozostawiono wolne miejsce, z kilkoma glazami na ktorych mozna siedziec i bambusami rosnacymi wzdluz trzech bokow. Mozna siedziec sobie z kawa mrozona, a dzieci sobie hasaja.

No comments:

Post a Comment