I nasza restauracyjka. Oskar pochlania sniadanie i biegnie do wody, a my mozemy w spokoju dopijac kawe.
Takie smieszne picia znalezlismy. Potem okazalo sie ze to z nosorozcem to jest jakies lakarstwo (na co?) ziolowe. Drugie to ohydna (przez samo h tym razem ;) gazowana kawa.
Siesta w sklepiku
Sprzedawczyni talerzykow z ofiara dla bogow. Te talerzyki leza wszedzie i ciezko nie wjechac na nie wozkiem.
No i w koncu plaza.
No comments:
Post a Comment