Monday 10 May 2010

Zecie sedentarne

Troche balismy sie myslec o tym naszym mieszkanku. Chcielismy wynajac pokoj ze wspolna kuchnia i lazienka, ale bylo tam "nie do konca czysto" i nie chcielismy. Ciezko jest tu szukac, japonczycy nie chca wynajmowac cudziziemcom szczegolnie na tak krotko. Okazalo sie ze kierownik tego demu w ktorych ogladalismy tamten pokoj ma do wynajecia mieszkanie, ktore normalnie kosztuje wiecej, ale nam wynajmie taniej, bo mamy fajne dzieci. Do tej pory jak sie dowiadywali w hotelach ze mamy dzieci to albo mowili ze musimy doplacic, albo ze oni z dziecmi nie przyjmuja.

No ale mieszkanie rzeczywiscie ma 130m, cztery pokoje, 2 lazienki, duza kuchnie i wszystko inne co potrzeba. Nie jest nowe, ale przyjemne, po calym dniu sprzatania zaczyna tu byc nawet czysto.

Takie troche zadupie, ale inaczej Jacek musialby daleko dojezdzac do tych swoich treningow. Tuz obok mamy straz pozarna, Oskar juz byl ogladac auta, baa, nawet pozwolili mu wchodzic do srodka i naciskac na guziki.

Plan na dzisiaj: wycieszka do pwenego szwedzkiego sklepu, zeby kupic poszewki na poduszki, patelnie, kubki i inne takie tam.

PS. Milusia dzisiaj zaczyna jest stale jedzenie!

PS 2. Wczoraj byl tu dzien Matki. Corka wlasciciela przyszla do nas z kwiatuszkami i galaretka kawowa z tej okazji i dala to... Jackowi!

No comments:

Post a Comment