Saturday 11 September 2010

Singapur

Dzien nr jeden.
Mieszkamy w Johor Bahru, czyli tuz za granica miedzy Malezja a Singapurem. Z okna widzimy przejscie graniczne, a dzieki temu hotel moze miec 5 gwiazdek i nie kosztuje tyle co spanie w Singa.

Miasto jest sliczne, nowe, przemyslane, wygodne, ale troche bez charakteru. Czesc hinduska jest hinduska, Chinatown wyglada jak kazde Chinatown, centrum finansowe wyglada bogato.

Wielki brat pilnuje. Nie wolno zuc gumy, kary za rzucenie smiecia na ziemie itp...

Przedstawienie w Esplanade - theathes on the bay. Ciekawa muzyka, bardzo przypominajaca gongi z Bali.
Tam na szczycie jest basen - nasz plan na jutrzejszy dzien.




Merlion, pol lew pol ryba - symbol Singapuru, owinal Oskara swoim ogonem.



Mwrlion jest niewatpliwie bardzo fotogeniczny.












No comments:

Post a Comment