Thursday 2 September 2010

Lok Kawi

W ostatniej chwili zmienilismy zdanie i zamiast jechac do parku narodowego Kinabalu wybralismy sie do hmm... czegos co mialo byc cudownym miejscem gdzie mozna zobaczyc dzikie zwierzeta, a okazalo sie byc najzwyklejszym zoo z ciasnymi klatkami. Z dzikoscia nic to nie mialo wspolnego, wiekszosc zwierzat urodzona w niewoli, lacznie z 30-letnia (wiec bardzo stara..hic) pania nosorozec ktora prawie nic nie widzi.



Dzdzius pyton, mial ledwo dwa metry.


Dran, robil mi kizi-mizi ogonem.

Jacek zciera sie z mlodym orangutanem - kto szybciej otworzy kokosa.

Wygral Mowgli, orangutan. Bezprzecznie.



Ja gralam z Mowglim w gry zrecznosciowe - kto szybciej przejedzie kawalkiem marchewki przez labirynt. Mnie tez ogral.

Na pocieszenie dostalismy malowidlo, ktore Mowgli wykonal na naszych oczach.



Mniej inteligentni kuzyni.



Na Borneo zyje najmniejszy na swiecie gatunek sloni. Dzisiaj jadly ogorki, cukinie i papaje. Do teraz lapa mnie boli od rzucania.


No comments:

Post a Comment