Wysepka, na ktorej Singaporeanczycy bawia sie i odpoczywaja. Pola golfowe, masa restauracji, wiele atrakcji typu sztuczne fale, mega wielki wiatrak tak mocny ze mozna latac, grajaca fontanna, 2 5-gwiazdkowe hotele, 2km plazy i Universal Studios Singapore. I maly garnizon, jakby brakowalo atrakcji.
Wszysto sie blyszczy, kroluje plastik i komercja. Coca cola, McDonalds i Carlsberg sa wszedzie.
Wszyscy sie ciesza, nawet ryby w restauracji rybnej sa tak szczesliwe ze az milo sobie z nimi zdjecia robic.
Barow przy plazy jest cale mnostwo. Piasek jest importowany z Wietnamu i Chin.
Niby wszystko jest sztuczne, ale jak sie popatrzy wystarczajaco wysoko to pokrywa cala wyspe przyjemnie zielony dach.
My rozebralismy dzieci na plazy (no, nie calkiem) a inni ubieraja. Te panie
juz sie przebraly, to co prezentuja to kostiumy kapielowe (burkini?).
Wyjatkowo duzo okraglych. Siedzieli na plazy i jedli.
Wracalismy na nogach (wyspa ma ok 3 km), ale okazalo sie ze Oskar zgubil buta i musielismy trase pokonac jeszcze raz. Buta nie znalezlismy.
Wyspa ma sluzyc rekreacji i jest do tego swietnie przygotowana. Sa tu sciezki rowerowe, trasy rowerowe itp. Autobusy sa za darmo, a wynajecie roweru na godzine kosztuje 6€. Na trasach rowerowych za znaki ze... nie wolno jechac, trzeba zejsc i pchac przy minimalnym nachyleniu.
Za kontenerowcami widac wyspy Riau, ktore naleza do Indonezji.
Zupelnie betonowe "oryginalne" domki na palach.
Jedna z wiekszych atrakcji dnia byl monorail, a szczegolnie jego zwrotnica.
Wszysto sie blyszczy, kroluje plastik i komercja. Coca cola, McDonalds i Carlsberg sa wszedzie.
Wszyscy sie ciesza, nawet ryby w restauracji rybnej sa tak szczesliwe ze az milo sobie z nimi zdjecia robic.
Barow przy plazy jest cale mnostwo. Piasek jest importowany z Wietnamu i Chin.
Niby wszystko jest sztuczne, ale jak sie popatrzy wystarczajaco wysoko to pokrywa cala wyspe przyjemnie zielony dach.
Menu XL dla dzieci XL.
My rozebralismy dzieci na plazy (no, nie calkiem) a inni ubieraja. Te panie
juz sie przebraly, to co prezentuja to kostiumy kapielowe (burkini?).
Wyjatkowo duzo okraglych. Siedzieli na plazy i jedli.
Wracalismy na nogach (wyspa ma ok 3 km), ale okazalo sie ze Oskar zgubil buta i musielismy trase pokonac jeszcze raz. Buta nie znalezlismy.
Wyspa ma sluzyc rekreacji i jest do tego swietnie przygotowana. Sa tu sciezki rowerowe, trasy rowerowe itp. Autobusy sa za darmo, a wynajecie roweru na godzine kosztuje 6€. Na trasach rowerowych za znaki ze... nie wolno jechac, trzeba zejsc i pchac przy minimalnym nachyleniu.
Za kontenerowcami widac wyspy Riau, ktore naleza do Indonezji.
Zupelnie betonowe "oryginalne" domki na palach.
No comments:
Post a Comment