Mielismy wyjsc na szczyt, ale w opstatniej chwili zrezygnowalismy. Okazuje sie ze samo wyjscie na szczyt jest kontrolowane przez panstwowa firme, ktora za jedna noc w nieogrzewanym schorisku +sniadanie liczy sobie rownowartosc 150€, dzieci placa tyle samo co dorosli.
Moze i dobrze, pogoda na szczycie byla nieciekawa (szczytu w ogole nie bylo widac z dolu).
Zatrzymalismy sie na nocleg na plantacji herbaty Sabah Tea, najwiekszej plantacji herbaty na Borneo.
Spalismy w tradycyjnych longhouses czyli dlugich domach, w ktorych cala wioska spi razem (kazda rodzina ma swoj pokoj). Stelaz z drewna okryty kora i dach z lisci, podloga z bambusa, a calosc na palach. Na szczescie dla turystow dodano materace i wode biezaca.