Saturday 14 February 2015

Znowu sie dzieje..

Wszyscy wyjezdzaja bo jest Chinski Nowy Rok. Wiec dam im czekac kolejny raz w osmiogodzinnym korku na moscie do Malezji, bo nigdzie dalej nie ma sensu na te 4 dni. Zostaniemy w domu i bedzie czysty relax.

Kwiecien to juz inna sprawa. Wtedy sobie odbijemy. Milla chce pingwiny, Oskar kopalnie zlota. Dream big!


Friday 13 February 2015

Pyin Oo Lwin

Tym razem spodziewalismy sie czegos bardziej, ale okazalo sie mniej. Pyin Oo Lwin bylo miejscem, w ktore uciekali Brytyjczycy przed upalami. Teraz miasteczko istnieje tylko dzieki biegnacej tedy drodze do Chin - teraz akurat jest dobra pora na wozenie arbuzow. Ucieklismy wiec z miasteczka szukajac wodospadu.


Trzeba bylo isc. Na szczescie tutejsze patyki sa bardzo ciekawe.


Po prawie godzine schodzenia znalezlismy wodospad. Jeziorko byloby idealnym miejscem na kapiel, gdyby nie te smieci, ktore w nim plywaja..


Milla koniecznie chciala wziac sobie troche wody na pamiatke.




Bardzo popularny w tek okolicy srodek transportu.


Jedyna rzecza, ktorej Brytyjczycy nie byli w stanie zabrac ze soba jest ogrod botaniczny.




Na tylach, w zamknietej czesci ogrodu, znalezlismy dzioborozce i pawie.



Ciasteczka, ktore wygladaja tak samo jak te w Singapurze. Tutaj jednak smakuja zupelnie inaczej.