Wednesday 5 November 2014

Sa Pa

Wiet nam czy cy dzie la wszyst ko na sy la by, to taka pamiatka po chinskim systemie pisowni.

By li smy w go rach nie da le ko od chin skiej gra ni cy. 370km jechalismy pociagiem cala noc, pociag byl opozniony i moglismy sie wyspac. Roboty na torach:



Roslinnosc tez ma ochote wsiasc do pociagu.


Region zamieszkuja mniejszosci narodowe, mowia innym jezykiem i nosza tradycyjne stroje. W okolicy w ktorej bylismy byly wioski Czarnych Hmong, Kwiecistych Hmong, Czerwonych Hmong i Czerwonych Dao. Poza stojami niesamowite jest tryb zycia, ktory prowadza. Nie maja pradu, uzywaja drewnianych lub zelaznych narzedzi, gotuja na otwartym ogniu.
Oczywisice sa tez wioski przygotowane dla turystow, gdzie stoja lodowki z coca-cola i sprzedaje sie ogrom pamiatek wytwarzanych w fabrykach, ale udajacych tradycyjne robotki reczne.










Nasze dzieci dziwia kaczuszki w rynsztoku. Tamtejsze dzieci dziwia nasze dzieci.


Kobiety recznie farbuja materialy na swoje stroje (i pamiatki dla turystow) przez co maja zafarbowana skore na rekach.



Ta pani nie ma zafarbowanych dloni. Ona sprzedaje maszynowo robione (ciekawe gdzie?) torebki.






Tuesday 4 November 2014

Hanoi

Hanoi nas wita.


Milli podoba sie kobieta w Wiet-kapeluszu, kobiecie podoba sie Milla w Wiet-kapeluszu.



Ptasie radio.


Jedna z wielu restauracji na krawezniku.




Swiatynia literatury. Grupa wystrojonych dziewczyn robila… sobie zdjecia z turystami. Nie udalo sie nam dowiedziec co to byla za okazja.







Miejscowy sikacz. Bia Hoi ma tylko 3 miesiace przydatnosci do spozycia, Wietnamczycy staraja sie zeby sie nie zmarnowalo. Najczesciej pija go siedzac na malenkich krzeselkach na rogu ulicy.